środa, 6 czerwca 2012
Perypetie autobusowe
Wczorajszego dnia miałyśmy z mamą niezłe perypetie autobusowe .Wybierałyśmy się za miasto do domku nad jeziorkiem .By się tam dostać jedziemy aż trzema autobusami .Dwoma po mieście poszło sprawnie ale za miastem remontują drogę .Kiedyś się nam zdarzyło że autobus przyjechał spóźniony . Teraz jednak opóźniony był baardzo dużo czyli około godziny. Innego autobusu nie było tylko ten jeden .Wracać nie było sensu bo mama miała sadzonki i dawno tam nie byłyśmy wszytko wiec zarosło .Dobrze ze przystanek był trochę dalej od drogi las łączka dzika róża można było na słoneczku posiedzieć .Na szczęście doczekałyśmy się go i pojechałyśmy .Zrobiłyśmy co miałyśmy zrobić z kosiłam trawę mama trochę popieliła posadziła itp .To nie koniec naszych perypetii autobusowych .Mama pomyliła się w rozkładzie autobusów poszłyśmy na autobus który był wcześniej niż mama myślała .Do następnego miałyśmy prawie 20 minut .tak wiec ten dzień upłynoł nam na czekaniu na autobusy .Mimo wszytko dobrze się stało że przyszłyśmy wcześniej na autobus bo ten przyjechał prawie 6 minut wcześniej a my gdybyśmy na niego szły to byśmy już go nie zastały .Takie to miałyśmy perypetie autobusowe .
Mieszkam na peryferiach Wrocławia,znane jest mi niestety czekanie pół godziny na autobus(co 30 minut jeżdżą autobusy do mnie,czasem nie mieszczę się w pojeździe i trzeba czekać na następny)...
OdpowiedzUsuń