niedziela, 6 maja 2018

Witajcie  . Ostatnio  znowu ciekawy  spektakl w teatrze  telewizji oglądałam .Sławomir  Mrożek Krawiec .http://teatrtelewizji.vod.tvp.pl/597628/krawiec
Czas matur to znalazłam coś takiego  Mrożek i matury . A że ostatnio os Mrożka oglądałam więc taki oto post . Tylko kilka  sztuk jego znam ze sławnym Tangiem oczywiście . Najbardziej jednak utkwił mi w pamięci spektakl "Indyk"
 
melofarsę w dwóch aktach", w której Mrożek rozprawił się z mitem romantycznym. Z tego mitu bowiem pochodzą bohaterowie sztuki, zgromadzeni w karczmie "na obszarze księstwa". Wszystkie te postacie porażone są całkowitą indolencją. Ani szczytne ideały, ani nawet zwykła wola działania Znana z wielu wystawień scenicznych sztuka Sławomira Mrożka pt. "Indyk" należy już do klasyki dramaturgii współczesnej. Ta "melofarsa w dwóch aktach" rozgrywa się, jak czytamy w didaskaliach, "w romantyzmie, na obszarze księstwa".
W jednej karczmie spotykają się: Poeta – niszczyciel dzieł klasyków literatury, Książę owładnięty ideą stworzenia urzędu Pary Kochanków Państwowych, Kapitan będący uosobieniem zdegradowanego mitu wojskowości i Laura, która ucieka od Księcia z Rudolfem, by go w końcu porzucić.
Są tu jeszcze: bezradny Pustelnik, śpiący Śpiący i Chłopi, których bezsensowne rozmowy podkreślają główną myśl utworu: nikomu tu się nic nie chce. Nawet podczas próby podjęcia jakiegoś działania wszyscy czują bezsens i zniechęcenie. Stan totalnej impotencji doprowadzony w sztuce do absurdu, budzi śmiech i grozę.
Mrożek rozprawia się tu z balastem załganych tradycji narodowych i polskich przywar. Tę powstałą w 1960 roku melofarsę można traktować także jako komentarz do ówczesnego okresu życia w powojennej Polsce - tzw. małej stabilizacji. Ale, jak to u Mrożka - humor, dowcip i ironia, a także refleksja na temat kondycji ludzkiego istnienia decydują o ponadczasowości tego utworu. Wiele kwestii z "Indyka" trafiło do słownika  powiedzonek współczesnych Polaków , np. "Może by zasiać co... Jiii tam.... Może by zaorać co... Eeee...”.
nie potrafią przerodzić się w realną aktywność i przełamać panującej wszędzie beznadziei. 


Po obejrzeniu  faktycznie przez kilka dni  chodziliśmy i mówiliśmy  "może by tak coś zasiać " 
Ale sztuka  kończy się nawet optymistycznie bo wreszcie chciało się  im chcieć nawet tytułowy  indyk zniósł jajko .

3 komentarze:

  1. A ja nie pamiętam kiedy byłam w teatrze, nawet w telewizji daaawno nie oglądałam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Basiu! Kiedyś w teatrze tv, Często oglądałam Mrożka , A teraz wieczory spędzam przy laptopie - Pozdrawiam Cieplutko

    OdpowiedzUsuń