piątek, 3 listopada 2017

3 listopada święto myśliwych

Hubertus, hubertowiny – święto myśliwych, leśników i jeźdźców, organizowane przez jeźdźców na zakończenie sezonu, a przez myśliwych na początku sezonu polowania jesienno-zimowego, zwykle w okolicach 3 listopada. Święto po raz pierwszy obchodzono około 1444 roku[4]. Początkowo były to wielkie polowania.
W Polsce kult św. Huberta, nazywany hubertowinami lub hubertusem, sięga XVIII wieku. Z jego wprowadzeniem związane są dzieje dynastii władców saskich, którzy zasiadali na tronie polskim[5].
Z kolei w czasach II Rzeczypospolitej, pierwszym organizatorem polowań hubertowskich w Spale był prezydent Ignacy Mościcki. Odbyło się ono w 1930 roku 3 listopada[6].
Bardzo podobne do pierwotnych Hubertusów polowania można jeszcze oglądać np. w Wielkiej Brytanii[3].



Do dziś w polskiej tradycji łowieckiej dzień św. Huberta jest okazją do tzw. hubertowin, czyli polowania zbiorowego o charakterze szczególnie uroczystym, z zachowaniem historycznych wzorców i ceremoniałów (m.in. sygnałów łowieckich).
Organizowane tego dnia polowania poprzedzają często msze święte w intencji myśliwych. „Odbywają się one nie tylko w kościołach, ale także przy leśnych kapliczkach poświęconych temu patronowi.”[5].
Polowanie hubertowskie kończy biesiada myśliwych przy ognisku, bigosie i nalewce.
Wśród jeźdźców (Hubertus konny) urządzana jest natomiast gonitwa, podczas której konno ściga się tzw. lisa, jeźdźca z ogonem przypiętym do lewego ramienia. Ten, kto go zerwie, wygrywa, ma prawo wykonać rundę honorową wokół miejsca pogoni, i za rok sam ucieka jako lis.

Obchody święta mają zapewnić dobre wyniki w nadchodzącym sezonie


.Święty Hubert, Hubertus (ur. 655, zm. 30 maja 727) – biskup Liège (ok. 701-727) w Belgii (przeniósł jej stolicę z Maastricht), święty Kościoła katolickiego, apostoł Ardenów.
Hubert urodził się w 655 roku w Gaskonii, był potomkiem królewskiego rodu Merowingów. Zamiłowanie do polowania odziedziczył po swoim ojcu. Towarzyszył mu często na łowach. Ponoć w wieku 14 lat uratował mu życie podczas polowania na niedźwiedzia w Pirenejach.
Pełnoletni Hubert udał się na dwór króla Frankonii, gdzie poślubił córkę Pepina z Heristal. Miał z nią syna Floriberta, późniejszego następcę na biskupstwie Liège.
Młody Hubert najwięcej czasu spędzał w lasach, gdzie nieustannie polował; łowiectwo było jego pasją. Niektóre źródła wskazują, że prowadził swobodne, wręcz hulaszcze życie. Tak było do roku 695, kiedy polując w Górach Ardeńskich, nie bacząc na nic, w sam Wielki Piątek napotkał białego jelenia z promieniejącym krzyżem w wieńcu. Miał wtedy usłyszeć głos Stwórcy ostrzegający go przed jego niepohamowaną pasją i nakazujący mu udanie się do Lamberta – biskupa Maastricht – Tongres. Przejęty objawieniem, tak też uczynił. Udał się na służbę bożą do biskupa Lamberta. Rozpoczął studia teologiczne i działalność misjonarską w Ardenach i Brabancji. Po śmierci biskupa Lamberta (zm. ok. 700), z rąk papieża Sergiusza otrzymał sakrę biskupią[1].
Jako biskup, nieustannie przemierzał pogańskie jeszcze wioski i miasta. Odniósł wiele sukcesów w zjednywaniu ludzi dla wiary w Chrystusa. Około roku 717 przeniósł stolicę biskupstwa do Leodium (Liège). Przed śmiercią miał wygłosić wzruszającą mowę, w której – schorowany już i słaby – prosił swoje owieczki, aby żyjąc po chrześcijańsku, pozwoliły swojemu pasterzowi zasnąć w pokoju. Zmarł 30 maja 727 roku, w swojej rezydencji w Teruneren. Został pochowany w kościele św. Piotra w Liège. Za doczesne zasługi w krzewieniu chrześcijaństwa wkrótce został ogłoszony świętym.Według legendy z XI wieku Hubert nawrócił się na chrześcijaństwo zobaczywszy jelenia z krzyżem jaśniejącym pośród poroża.Dzień poświęcenia relikwii Św. Huberta – 3 listopada – stał się świętem myśliwych, leśników, strzelców, sportowców, kuśnierzy, matematyków i jeźdźców, zwanym Hubertusem. Święto to dawniej czczono uroczystymi łowami, poprzedzanymi mszą w intencji myśliwych. Współcześnie urządza się w tym dniu gonitwę.





4 komentarze:

  1. Myślę, Basiu, że legenda ze świetlistym krzyżem ma swoje uzasadnienie. Kilka lat temu jechałam późną nocą obok lasu(swoją drogą koszmarnie się bałam:) i nagle zobaczyłam... tańczące w powietrzu srebrne płomyki. Zwolniłam - i całe szczęśćcie, bo okazało się, że to kilka jeleni stało sobie spokojnie na drodze. Zanim je zobaczyłam, widoczne były tylko ich rogi, które właśnie tak lśnią w ciemności.
    Na drodze miałam tez okazję spotkać dzika i łosia:)
    Buziaczki serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne święto, szczególnie jak jest tylko bieg za lisem, a nie polowanie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu! Bardzo Ciekawy Post, Święto Świetne - Pozdrawiam Cię Cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  4. O gonitwie za lisem to chyba nawet w wiadomościach mówią.

    OdpowiedzUsuń