niedziela, 31 sierpnia 2014

Koszyczek i pośmiejcie się ze mnie

Witajcie . Oprócz  tych ponad 100  koszyków co pisałam wczoraj zrobiłam też  inne rzeczy z papierowej wikliny .Miedzy  innymi  powstały gwiazdki  , serduszka , koty , podkładki na stół.To prawda powinnam  porobić inne formy rzeczy z papierowej  wikliny a nie tylko koszyki .może coś innego spróbuję. A teraz pośmiejcie się ze mnie .To ze jestem  jak pan  Hilary  co zgubił okulary to tak czasami mi się zdarza.Ostatnio jednak było tak . Wstałam  i zrobiłam co się rano robi czyli umyłam, ubrałam,  schowałam  pościel    itp .Potem wzięłam  z szafki tą pieczątkę  ze smokiem by wam pokazać . Zaglądam jeszcze raz by wziąć aparat słuchowy  i panika nie ma go!!!? Gdzie jest !!?.No tak  brałam  pieczątkę to pewnie  niechcący  zrzuciłam go . Na podłodze przy szafce go niema .O rety!!!!Pewnie gdzieś go dalej kopnęłam .Wpadłam w panikę i jak pan Hilary podłogę zaczynam zrywać  i Policję  wzywać .Dobra zjem śniadanie i na spokojnie poszukam . Mamy  w domu nie było więc było cicho nawet radio nie było włączone .Idę do kuchni biorę szklankę talerz i stawiam na stole .Raptem !!! oooo słyszę jak stawiam talerz na  stole .Dotykam  ucha  na tak aparat mam  w uchu .Oj uśmiałam się z siebie aż do siostry zadzwoniłam by się też pośmiała .Ucho przyzwyczajone do aparatu już go nie czuje .To tak codzienna czynność nakładanie aparatu że się  już nie pamięta tego .I taki był zemnie pan Hilary .

12 komentarzy:

  1. koszyczek śliczny, no i fakt jak robi się coś mechanicznie to potem się już nie pamięta, co się zrobiło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ jesteś pracowita,super tak trzymać.

    OdpowiedzUsuń
  3. ha ha ha, fajnie się śmiać, jak już aparat się znalazł :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Basiu, Basiu, nie wypada się z kogoś śmiać, ale Twoje perypetie są tak zabawne, że buzia sama mi się śmieje, co począć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam zwykle tak z telefonem jak wychodzę z domu/z pracy/ze spotkania. Raz nawet narzeczony dał się złapać,rozmawialiśmy ze sobą przez tlefon i mówię do niego,że chyba zostawiłam telefon w pracy,a on do mnie,żebym się wróciła i poszukała,oby się znalazł... Koleżanka z pracy dopiero mnie uświadomiła,że przecież rozmawiałam przez telefon...

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha, Basiu bardzo dobrze to znam, bo sama nosze okulary od 12-tego roku życia i nie raz zdarzyło mi się je szukać w panice, a były na nosie :) Pozdrawiam serdecznie i dobrze, że się nie zgubił naprawde ten aparat.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam tak często z okularami, bo noszę je już bardzo długo.
    Koszyczek jest śliczny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Zabawna historia Basiu! Ja też ciągle czegoś szukam a mam to przy sobie.
    Śliczny ten koszyczek. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo wesołą miałaś przygodę, dobrze, że wszystko zakończyło się szczęśliwie :) Koszyczek świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy wychodzę ostatnia z pracy nigdy nie pamiętam, czy zamknęłam drzwi na klucz. Oczywiście, gdy wracam, żeby sprawdzić, zawsze są zamknięte. Gdy wychodzę z domu, zawsze pamiętam, że zamknęłam.

    OdpowiedzUsuń
  11. No to przygoda rzeczywiście jak u Pana Hilarego:) Fajny koszyczek. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń