W tym momencie przyleciał Ariel .
-Rozproszyłem ich całkiem daleko .Chwile im zajmie nim się zbiorą
-Dobrze że się zjawiłeś .Będziesz szedł ostatni i pilnował by nie zaatakowano nas z tyłu.
Skierowali się do środkowego korytarza i po kilku minutach znaleźli się w wysokiej pieczarze . . Na jej dnie znajdowało się jezioro .Znajdowali się wysoko na skalnej półce z której na dół prowadziły schody wykute w skale .Na środku jeziora znajdowała się mała wyspa na której ukryty był miecz. Na dnie pieczary już znajdował się baron ze swoimi ludźmi .Dwóch z nich właśnie płynęło na wyspę .Ludzie barona mieli pochodnie ale ich blask nie docierał do miejsca gdzie stała Barosa z towarzyszami .Nikt ich nie zauważył . Wszyscy wpatrzeni byli w pływaków.
-Co robimy spytała szeptem Barosa .Chyba nie czekamy jak tam dopłyną i dostaną miecz .Gdy go dostanie trudno będzie go pokonać.
-Atakujmy teraz gdy jego uwaga jest skierowana gdzie indziej .
-Pani ja polecę na wyspę i postaram się nie dopuścić ich do miecza Powiedział Ariel
-Ja zajmę się ludźmi Barona powiedział Flor A ty zajmiesz się samym baronem .
Ariel stał się niewidzialny i poleciał na wyspę .W samą porę bo ludzie barona już prawie do niej dopłynęli .
Z Baronem było jeszcze kilku ludzi .
Flor ruszył w ich kierunku i zaatakował . Zanim się spostrzegli stracili jednego towarzysza. Gdy zaatakował następnego Wszyscy się na niego rzucili więc musiał walczyć z kilkoma naraz .W tym czasie Barosa zaatakowała Brona. Rzuciła na niego kule ognia. On w zamian przywołał potwora który się przed zmaterializował .Stwór pokryty był czarną sierścią i był wielkości ale miał wielkie pazury i zęby .Rzucił się na nią z pazurami . Cięła go mieczem ale skórę miał twardą więc go tylko lekko drasnęła .Odskoczyła od niego i wyjęła w ręce wisior . Posypały się z niego niego białe iskry i niczym strzały śmiertelnie raniły stwora. Baron widząc że stwór jej nie pokona lecz sam ginie przywołał z tylko sobie znanego miejsca kolejnego potwora .Ten był mały ale bardzo niebezpieczny gdyż jego oddech był zabójczy .Barosa przekonała się o tym gdy dmuchnął a jego oddech stopił skałę. Szybko stworzyła czar ochronny i sama go zaatakowała mieczem .Szybko go zabiła gdyż nie umiał się bronić . Jego bronią był jego oddech .By nie wysyłał przeciw niej kolejnych potworów .Barosa chciała sprowokować Barona i zawołała.
-Boisz się sam walczyć!! Twoja moc pewnie nie jest taka wielka skoro takie słabe sługi masz .
Baron był postawnym mężczyzną w średnim wieku .Ubrany był bogato i krzykliwe .
Na twarzy jego twarzy zagościł gniew który zaraz przeszedł w chytry uśmiech .
Moja moc wydaje ci się za mała. Zaraz ją poznasz jak tylko dostanę miecz.
Naprawdę myślisz że twoi ludzie przyniosą ci miecz . To popatrz .Rzekła Barosa wskazując na wyspę. Baron trzymał jedną pochodnię .Podniósł drugą porzuconą przez jednego z jego ludzi gdy zaatakował ich Flor . Zapalił ją i popatrzył na jezioro Na wyspie stał Ariel a koło niego leżeli martwi ludzie Barona .
Przecież to mój niewolnik Krzyknął.
Przynieś mi natychmiast miecz bo inaczej znowu cię ukaże i zamknę w drzewie albo i gorzej
Nie masz już na dem mną władzy krzyknął Ariel służę już komu innemu . Oto moja pani wskazał na Barosę .
A więc udało ci się go uwolnić .No No .Niedługo ci będzie służył .
Zostawcie tego tu i płyńcie po tamtego krzyknął do ludzi walczących z Florem.
Oni zostawili Flora i wskoczyli do jeziora . Florowi było to na rękę gdyż walczył już ostatkiem sił. Gdy go zostawili usiadł zmęczony na ziemi . Nie mógł ustać na nogach bo był ciężko ranny.
Nie czekaj na miecz bo ho i tak nie dostaniesz .Broń się jeśli potrafisz lub poddaj rzekła Barosa do Barona i zaatakowała go kula ognia . Baron wystrzelił wodę . Ona rzuciła ostre igły te które zabiły potwora ale Baron zastosował zaklęcie ochronne. Baron coraz to inne zaklęcie rzucał a dziewczyna za każdym razem się przed tym broniła. Baron coraz bardziej się denerwował że nie może pokonać takiej młodej dziewczyny .Dziewczyna chciała go sprowokować by poznać jego moc a jednocześnie go zdekoncentrować dlatego się z nim drażniła i mówiła.
-Słabo się starasz .Co tak nisko mnie oceniasz . Podobno jesteś potężnym magiem a nie możesz mnie pokonać. Baron Bardzo się zdenerwował. Podniósł rękę do góry i wystrzelił z niej czerwony promień .Barosa odpowiedziała niepiesko białym promieniem z pierścienia .Promienie się spotkały i wzajemnie się spychały. W czasie gdy dziewczyna walczyła z Baronem na wyspę dopłynęli jego ludzie. Ariel na nich nie czekal. Baron chyba zapomniał ze on potrafi latać .Skoro jego ludzie dopływali do wyspy a na brzegu został tylko Baron z Barosą i Florem Ariel mógł bezpiecznie przylecieć . Gdy doleciał do brzegu zakradł się z tyłu by zaatakować Barona .Ten go jednak wyczuł i odwrócił się .Zobaczył w jego ręku miecz i chciał mu go odebrać .Jednocześnie jego promień skierowany przeciw Barosie zaczął się cofać co dziewczyna wykorzystała .Wytężając wszystkie siły całą swoją moc i zepchnęła swoim światłem czerwone Barona. Gdy jej światło dotarło do barona padł on martwy i zaczął się rozpuszczać ona zaś bez siły padła na ziemie .
Gdy dziewczyna się ocknęła nie byli już w jaskini tylko na zewnątrz przy wodospadzie .Obok niej oparty o skałę siedział Flor .Nie wyglądał dobrze Był blady i wyczerpany oraz ranny .Miał opatrzoną rękę ,nogę i bok .Ostrożnie usiadła i powiedziała.
Jak wyszliśmy z jaskini? Ariel nie dal by rady nam obojgu naraz pomóc .
Gdy baron zginął jego ludzie w jaskini poddali się więc Ariel zmusił ich by nam pomogli .
Gdy wyszliśmy reszta jego ludzi która tu wróciła też się poddała.
Dziewczyna rozejrzała się i zobaczyła grupkę siedzących mężczyzn oraz Ariela przy ognisku .
Zobaczył że się ocknęła więc podszedł do niej
-Nareszcie się ocknęłaś Pani powiedział.
-Trochę to trwało. Jak się czujesz ? Zaraz przyniosę coś do jedzenia to cie wzmocni .
-Tak więc Baron nie żyje . A co z mieczem. Spytała.
Mam go cały czas przy sobie nie rozstaje się z nim pokazał Ariel na przypięty miecz.
-Nie mógł tam zostać . Barona nie ma ale oni znają już to miejsce Flor wskazał na mężczyzn .
-A teraz nie próbowali ci go odebrać
Nie . Barona nie ma nie muszą być mu już lojalni. Służyli mu ze strachu a teraz są wolni.
Tak ale mogli by sami go wykorzystać lub sprzedać temu kto da więcej.
Chyba są na to za głupi odezwał się Flor. I dodał
Lepiej ustalmy co z nimi zrobić.
Co zrobić . Puścić wolno . Niech wracają w swoje strony .
Tak niech tak będzie .Wole być od nich jak najdalej.
A co z mieczem robimy .
.
Lepiej znaleźć dla niego nową kryjówkę.
Najlepiej było by go zniszczyć jeśli to możliwe by jednak nie wpadł w złe ręce .Decyzja jednak nie należy do nas tylko do elfów. No właśnie mieli tu być a ich nie ma .Chyba sami musimy się do nich wybrać
-Tak ale nie teraz Flor jest ranny a ja muszę nabrać sił by go uleczyć . Zostajemy tu choć jeden dzień. Rano pozwolimy tamtym odjechać a sami będziemy odpoczywać i nabierać sił.
Nastała noc więc wszyscy poszli spać. Tylko Ariel czuwał by oni mogli spokojnie spać i nie martwic się o bezpieczeństwo swoje i miecza .
Rano Ariel odprowadził ludzi Barona spory kawałek drogi upewniając się ze tu nie wrócą .
Flor z Barosą zostali przy wodospadach .Pogoda im dopisała było ciepło i słonecznie .Nie musieli się martwić o jakieś schronienie . Siedzieli więc i odpoczywali w słońcu . Miedzy nimi leżał miecz Alon zostawiony przez Ariela dla bezpieczeństwa .Miecz był długi i wąski schowany w skórzanej pochwie nabijanej srebrnymi ćwiekami .
= Niby prosty miecz a taki niebezpieczny powiedziała dziewczyna C.D.N
.
Basieńko, podziwiam Twoją wyobraźnię i czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńSuper, też już wyglądam kolejnej środy :)
OdpowiedzUsuńTo jest super, że pamięć nienajlepsza otwiera umysł na wyobraźnię :-)
OdpowiedzUsuńBył czas gdy zaczytywałam się fantastyką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)