Witajcie . Ostatnio Przeczytałam książkę . Czyściec zwany Kortau .Będąc Ostatnio z siostrzenicą na wystawie w biliotece uniwersyteckiej zrobiłyśmy spacerek po kortowie i nie tylko szukając budynków po szpitalu
Rok 1886, 2 kwietnia w Kortowie został otwarty Zakład dla Obłąkanych funkcjonujący później pod nazwą Prowincjonalny Zakład Leczniczo-Opiekuńczy dla Psychicznie Chorych. Jego historia jest burzliwa i długa, bo ośrodek kończy swoją pracę dopiero w momencie wejścia na te tereny wojska radzieckich 22 stycznia 1945 roku.
Dzięki Piechockiemu, który odkrywa tajemnicę możemy się dowiedzieć o przeszłości zakładu i wszystkich wydarzeniach w jakich brał udział, m.in. o akcji T-4, która to miała na celu likwidację wszystkich starców i psychicznie chorych Niemców, która najpierw była przeprowadzana planowo i zarządzana odgórnie, a później, kiedy zaczęła budzić zbyt duże kontrowersje, została przeniesiona w sferę nieoficjalną i funkcjonowała pod nazwą "eutanazji na dziko", co polegało na tym, że decyzje o wyborze i dezintegracji poszczególnych osób przy użyciu różnych środków chemicznych i farmakologicznych, były podejmowane już tylko przez dyrekcję konkretnych placówek, na co było odgórne, acz nieoficjalne, przyzwolenie.
W czasie trwania akcji T-4 zabitych zostało blisko 100 tys. osób, jednak poważniejsza i skuteczniejsza była druga część akcji, w której zginęło około 175 tys. na co wskazuje, podawana w podczas procesu w Norymberdze łączna liczba 275 tys. ofiar (są to liczby z całych Niemiec, z samego Kortowa udokumentowana jest śmierć w wyniku tej akcji około 5 tys. osób). Tylko do grudnia 1941 roku z przedłożonego Himmlerowi Frickowi sprawozdania wynikało, że: "Wedle starannie przeprowadzonych obliczeń cyfra chorych umysłowo, debilów i nieuleczalnie chorych, który zostali zlikwidowani, wynosi 200 tys. a liczba starców co najmniej 75 tys.".
Jednak nie jest to całą historia jaką przedstawia Piechocki. Pisze także o wielu ekshumacjach do jakich dochodziło podczas odbudowywania i przebudowywania obiektów poszpitalnych podczas przygotowywania ich pod przyszłą Akademię Rolniczą (później przemianowaną w Akademię Rolniczo-Techniczną, a obecnie w Uniwersytet Warmińsko-Mazurski). O rozłożeniu topograficznym budynków, o "wyzwalaniu" tego miejsca przez Armię Czerwoną i kilku innych sprawach.http://tropografie.blogspot.com/2016/04/trupi-czerep-przeklety-psychiatryk-w.html
W kamienicach przy ulicy Warszawskiej 107 i Warszawskiej 111 były domy lekarzy i dyrektora szpitala dla obłąkanych. Po wkroczeniu Sowietów do Olsztyna – dyrektora i jego rodzinę rozstrzelano w ich willi, a mieszkających po sąsiedzku w drugim domu lekarzy i ich rodziny powieszono. Dziś willa przy Warszawskiej 107 nazywana jest Domem Wisielców.
Ciekawe miejsce, chociaż samo w sobie nieco przygnębiające. Ale ogólnie budynek mi się podoba. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKolejny ciekawy spacerek :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCiekawy spacer z historią w tle.
OdpowiedzUsuń